.

.

niedziela, 9 czerwca 2013

Sankt Petersburg wg Aleex – część I



Wtorek. Zaczyna padać i nie ma zamiaru przestać. Stoimy na parkingu, czekając na przyjazd autokaru. Każdy ma ze sobą pokaźne bagaże – w końcu to długa i daleka wyprawa. W oddali majaczy biały kształt, zbliża się i oto jest – autokar. Sprawnie pakujemy walizki, zajmujemy miejsca. Jeszcze sprawdzenie listy i ruszamy, kilkanaście minut przed wyznaczonym czasem. Podróż wcale nie jest męcząca, bo pojazd jest komfortowy: profilowane i regulowane siedzenia, regulowane podnóżki na stopy, różne odległości między rzędami siedzeń dla osób o różnym wzroście, klimatyzacja strefowa. Przemierzyliśmy setki kilometrów i nikt nie narzekał na jakiekolwiek dolegliwości związane z podróżą. W Siedlcach zabieramy pilota, który wspaniale opiekuje się nami podczas trwania wycieczki. Pan Jarek ma ogromne doświadczenie – był w Sankt Petersburgu już ponad 40 razy. Dzieli się z nami swoją wiedzą, a my z ciekawością słuchamy.

Przekraczamy granicę z Litwą. Późnym wieczorem docieramy do Kowna, gdzie czeka na nas bardzo wygodny hotel. Szybko się organizujemy: bagaże, pokoje, toaleta wieczorna i sen – nikt z niego nie rezygnuje, bo mamy świadomość, że kolejny dzień będzie sporym wyzwaniem.




Środa. Wczesnym rankiem pobudka i śniadanie. Oprócz standardowej oferty hotelowej na stole pojawiają się przysmaki kuchni litewskiej. Bardzo smakowały mi racuszki (przypominające nieco pancakesy) z musem ze świeżych truskawek.

Wsiadamy do autokaru i po chwili ruszamy w dalszą drogę. Mijamy Łotwę, Estonię i docieramy do granicy Unii Europejskiej. Niewielu spośród nas miało świadomość, że aby wjechać na terytorium Federacji Rosyjskiej, trzeba przekroczyć dwie granice: Unii i Rosji. A więc najpierw Unia: typowa kontrola graniczna – wejście celników, sprawdzenie dokumentów i odjazd. Przejeżdżamy kilkusetmetrowy odcinek i stajemy przed szlabanem. Czekamy na zielone światło. Od tej chwili już nic nie wygląda znajomo. Mamy wrażenie, jakby czas się zatrzymał.



Po kilkunastu minutach oczekiwania jest sygnał. Autokar toczy się powolutku na wyznaczone miejsce. Wchodzą celniczki. Sprawdzają paszporty, wizy i dodatkowe dokumenty, zaglądając każdemu prosto w twarz. Potem wysiadamy z bagażami i każdy ponownie jest kontrolowany. Wreszcie po 2 godzinach znów jesteśmy w autokarze. Ruszamy. Czujemy ulgę i zdziwienie, gdy słyszymy, że przekroczenie granicy odbyło się bardzo sprawnie. Jesteśmy w Rosji.

Kolejne godziny mijają niepostrzeżenie. Żartujemy, wymieniamy się uwagami, słuchamy pilota, który przypomina skomplikowaną historię Rosji. Zaskakują nas widoki za oknami autokaru: ogromne, ciągnące się kilometrami ugory, maleńkie chatynki rodem z XIX wieku i pustka – człowieka można było zobaczyć bardzo rzadko.




Po szybach spływają strugi deszczu, które po chwili szybko wysychają w promieniach słońca. I tak przez cały czas, na zmianę. Ludzie się martwią o pogodę, przecież Petersburg to miasto nadmorskie, klimat jest kapryśny, a w ciągu roku jest tylko ok. 80 słonecznych dni. Uspokajam wszystkich – pogoda jest zamówiona. Byłam tego pewna. Im bliżej Petersburga i im później, tym bardziej zaskakiwał widok za oknami – było jasno, jakby noc zapomniała o tym miejscu na ziemi.

Wreszcie, przed samym Sankt Petersburgiem, rozpętała się straszna burza. Deszcz przestał padać w chwili, gdy wjeżdżaliśmy do miasta. Było już późno, przed północą, ale mrok nadal nie zapadł. W jednej chwili Petersburg wszystkich olśnił. Feeria barw, mnóstwo świateł, sznury samochodów, wielokilometrowe prospekty, kanały, a wszystko to na tle zabytkowych pałaców i cerkwi. Newski Prospekt. Cudo.





Okazało się, że nasz pensjonat mieści się w centrum, dosłownie o kilka kroków od historycznych miejsc. Nikomu nie chciało się spać. Petersburg tętnił życiem, ulice były pełne spacerujących ludzi, a niebo – wciąż nie chciało przywdziać czarnej barwy, bo zaczęły się białe noce.
Położyliśmy się pełni wrażeń, by odpocząć przed kolejnym dniem. Mieliśmy świadomość, że Petersburg na nas czeka…


Źródło zdjęć: zbiory własne i internet:
http://olsztyn.gazeta.pl/olsztyn/0,0.html
http://mazuryaktywne.pl/odwiedz-sankt-petersburg-latem-wyjazdy-z-mazur-sa-jeszcze-wolne-miejsca
http://grandaja.blogspot.com/
http://pl.123rf.com/photo_14164374_zolte-kwiaty-polne-drzew-i-drewniany-dom-wies-w-centralnej-rosji.html

10 komentarzy:

  1. Piękne miasto... Dostarcza wielu wrażeń... Byłam wiele lat temu, a pamiętam do dziś ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amri - ja byłam pierwszy raz i zakochałam się w Sankt Petersburgu. Obiecałam sobie, że kiedyś tam wrócę. Marzy mi się przynajmniej tydzień w samym mieście. Muszę je poznać "po swojemu". Dario śmiał się ze mnie (widząc moje zauroczenie), że to, po Międzyzdrojach, drugie "moje miejsce na ziemi". Pozdrawiam, Aleex :)

      Usuń
  2. A ja się tam urodziłam ;) super, że komuś z Polski się podoba, jednak zwykle Polacy pełni antyruskich nastrojów nie chcą się do tego przyznawać, nawet jeśli tak jest ;). Pozdrawiam i enjoy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sankt Petersburg jest PRZEPIĘKNY!!! Byłam tam pierwszy raz i na pewno nie ostatni. Możesz być dumna ze swojego miasta :))) Pozdrawiam, Aleex :)

      Usuń
    2. Odwiedzić Piter, to moje marzenie i wstyd mi za rodaków. Pozdrowienia z Krakowa.

      Usuń
    3. Naprawdę warto. Piszę to z pełną odpowiedzialnością osoby, która pokochała to miasto bezwarunkowo :) Pozdrawiam i życzę, by udało Ci się spełnić to marzenie. Aleex :)

      Usuń
  3. we wrześniu też się wybieram na wycieczkę do Petersburga, więc z niecierpliwością czekam na kolejną część opowieści :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, naprawdę warto! Aż zazdroszczę Ci wizyty w tym mieście :)))) Pozdrawiam, Aleex :)

      Usuń
  4. Aleex, bardzo Ci dziękuję za pokazanie i piękne opisanie tych wspaniałych miejsc. Nie sądzę, bym się tam mogła kiedyś wybrać i na własne oczy obejrzeć te cudeńka, ale na pewno wrócę na Twoją stronę, by dokładnie, powolutku jeszcze raz przeczytać i obejrzeć te wspaniałe miejsca. Dziękuję :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami życie robi nam niespodzianki. Ja, jeszcze rok temu, nawet nie pomyślałam, że pojadę do Sankt Petersburga i zobaczę to wszystko na własne oczy. Mało tego, gdyby mi ktoś to powiedział, nie uwierzyłabym. A tu proszę :)))
      Do czytania o tym przepięknym mieście zapraszam, ale nie trać nadziei - być może wyjazd jeszcze przed Tobą :)
      Pozdrawiam, Aleex :)

      Usuń