.

.

niedziela, 26 listopada 2017

Kruche ciasteczka maślane wg Aleex (TM5)


Nie jestem dobra w pieczeniu ciasteczek. Wolę robić ciasta, są dla mnie bardziej… konkretne. Ale koniec listopada i grudzień to taki wyjątkowy czas, że niekiedy się przełamuję. Wtedy wchodzę do kuchni i piekę malutkie ciasteczka, w sam raz na dwa kęsy. Tak było i dzisiaj. Ugotowałam obiad, wyprawiłam Młodego, który wracał na studia i zamiast odpocząć, doszłam do wniosku, że zrobię „coś” do kawy. Tylko zupełnie nie wiedziałam co. Włączyłam Thermomix i poszukałam przepisu – prostego, kilkuskładnikowego i szybkiego. Znalazłam. Rzeczywiście był nieskomplikowany i możliwy do zrobienia także bez urządzenia. Zrobiłam. Upiekłam. Podałam do popołudniowej herbaty. Zajęło mi to w sumie około 30 minut. Chyba pora przeprosić się z przepisami na ciasteczka…

Składniki:

• 250 g mąki pszennej
• 100 g miękkiego masła
• 95 g cukru
• cukier waniliowy
• 1 duże jajko
• 1 łyżeczka proszku do pieczenia
• 1 łyżka zimnej wody – opcjonalnie
• cukier biały połączony w waniliowym, do obtaczania

Sposób przygotowania:

1. Do naczynia Thermomixa włożyć wszystkie składniki (bez wody). Połączyć 30 sekund/7 obrotów. Przełożyć do miski.


2. Jeśli nie mamy Thermomixa, wszystkie składniki (bez wody) zagniatamy szybko na jednolitą masę.


3. Jeśli ciasto (wyrobione w TM5 lub ręcznie) będzie się nadmiernie kruszyć, dodać wodę i ponownie zagnieść ciasto.
4. Z ciasta napierać porcję łyżeczką i formować kulki wielkości orzecha włoskiego.


5. Jedną stroną zanurzyć je w cukrze I ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.



6. Każdą kulkę spłaszczyć widelcem. Z podanej porcji otrzymamy ok 32 ciasteczek.



7. Włożyć do piekarnika nagrzanego do 180 stopni C i piec 20 minut lub krócej, do zezłocenia się ciasteczek.


8. Ostudzić na kratce.


9. Podawać z filiżanką kawy lub herbaty.


Smacznego.

wtorek, 21 listopada 2017

Waniliowe placuszki z serka homogenizowanego wg Aleex


Wtorek. Kolejny dzień tygodnia. W szkole bieg przez 9 godzin: lekcje, dokumenty, telefony, faktury, nadchodząca impreza, próbna matura, spotkania planowane i nieoczekiwane. Na koniec dnia informacja – fachowiec od instalacji nowego sprzętu dotrze nie jutro, a dziś i to za pół godziny. Wybiegam ze szkoły. Wpadam do drugiego budynku. Mam czas na to, by się przywitać i polecić chłopakom, by czuwali nad montażem. Wypadam na zewnątrz i biegnę do samochodu. Już jestem spóźniona. Wpadam na spotkanie z lekkim poślizgiem, aby po godzinie znów biec do samochodu. Podjeżdżam do mamy. Chwilę rozmawiamy, coś zjadam w przelocie i znów bieg. Jestem w domu. Podsuwam miski kotuniom i siadam. Przez godzinę nie mam siły się ruszyć: nie włączam laptopa, nie czytam poczty. Siedzę i łapię oddech. A potem wstaję i wchodzę do kuchni, by zrobić sobie coś ciepłego do jedzenia. Nagrzewam moją nową patelnię, w której chyba jestem zakochana, mieszkam kilka składników i smażę placuszki. Szybko. Niezbyt zdrowo. Pysznie. Polecam.

Składniki:


• 250 g waniliowego serka homogenizowanego
• 1 jajko
• 1 łyżka cukru
• 1 cukier waniliowy
• 3 łyżki mąki pszennej
• szczypta proszku do pieczenia
• olej z odrobiną masła do smażenia

Sposób przygotowania:

1. Do miseczki włożyć serek homogenizowany.
2. Dodać jajko, cukier, mąkę i proszek. Wymieszać rózgą na jednolitą masę.



3. Rozgrzać na patelni olej.


4. Kłaść po łyżce ciasta i smażyć niewielkie placuszki, rumieniąc je z obu stron.



5. Odsączyć na ręczniku papierowym.


6. Podawać od razu z kleksem powideł śliwkowych.


Smacznego.

Placuszki usmażyłam na nowej patelni WOLL DIAMOND LITE.

Więcej o produkcie przeczytacie TUTAJ

Więcej szczegółowych informacji znajdziecie na STRONIE dystrubutora.

UWAGA!!! Dystrybutor przygotował kod rabatowy dla wszystkich czytelników bloga. Wystarczy wpisać przy zamówieniu ALEEX15 i cieszyć się 15% rabatem na cały koszyk.

Rabat obowiązuje od dziś do 20.12.2017 r. – warto pomyśleć o sprawieniu sobie lub bliskim wspaniałego prezentu na święta.

poniedziałek, 20 listopada 2017

Test patelni WOLL DIAMOND LITE wg Aleex


W mojej kuchni zawsze stawiam na jakość. Jest ona dla mnie ważna zawsze wtedy, gdy kupuję produkty do gotowania, ale także gdy wybieram naczynia. To w nich przecież powstają pyszne dania, którymi karmię swoich bliskich. Dlatego naczynia muszą być dobrej jakości. Jednym z najczęściej wykorzystywanych przeze mnie jest patelnia.
Do tej pory korzystałam z patelni różnych firm. Jedne były dobre, inne bardzo dobre, ale tej idealnej wciąż szukałam.
Kilka tygodni temu otrzymałam do testowania od egustus.pl - polskiego dystrybutora niemieckiej firmy Woll Cookware - patelnię z linii Diamond Lite.
Do testu podeszłam bardzo rzetelnie. Przez miesiąc korzystałam z patelni, jednocześnie obserwując, jak sprawdza się podczas użytkowania.

Pierwsze spostrzeżenia:

Patelnia jest bardzo ładna. Ma idealnie gładką, bardzo odporną na ścieranie, powierzchnię, Ponieważ jakość produktu jest naprawdę wysoka, dlatego producent oferuje 25-letnią gwarancję na równość dna, a także - wg standardów UE - 2 letnią gwarancję na powłoki i uchwyty.
Szczególnie spodobał mi się jednolity, głęboki kolor powłoki, który nie zmienia się podczas użytkowania produktu. Ładna jest także idealnie dopasowana szklana pokrywa, którą otrzymujemy w komplecie z patelnią.




(dno patelni po miesiącu użytkowania)

Cechy produktu:

Patelnia WOLL DIAMOND LITE pokryta jest specjalną szlachetną powłoką: ceramiką tytanowo – diamentową. Nano kompozytowa powłoka w technologii "non-stick" sprawia, że w patelni możemy przygotowywać posiłki z minimalną ilością tłuszczu lub nawet go eliminować z wielu potraw.
Patelnia DIAMOND LITE firmy WOLL charakteryzuje się wyjątkowym przewodnictwem i kumulacją ciepła, co znacząco wpływa na zmniejszenie zużycia energii do gotowania (50-60% oszczędności) i pieczenia (ok. 90% oszczędności)!
Produkt jest dostępny w 2 rozmiarach – 24 cm i 28 cm. Ja wybrałam patelnię wysoką, ale można zdecydować się też na tradycyjną – niską, do smażenia naleśników, kwadratową lub grillową. Firma ma także w swojej ofercie naczynia kuchenne z tą samą powłoką.


Do patelni dołączona jest pokrywa z hartowanego i polerowanego szkła borokrzemowego. Jej umocnienie stanowi obręcz ze stali szlachetnej. Na środku pokrywy znajduje się estetyczny uchwyt. Na początku byłam zdziwiona, że w pokrywie nie ma żadnego otworu do ujścia pary. Po dokładniejszych oględzinach zauważyłam, że bardzo dyskretny otwór jest umiejscowiony tuż przy uchwycie, dzięki czemu pokrywa ma jednolitą powierzchnię. Pokrywa jest żaroodporna, można jej używać w piekarniku.


Użytkowanie:

Lubię patelnie funkcjonalne, z których nic nie wypada i można w nich przygotować całe danie. Patelnia WOLL DIAMOND LITE w pełni spełniła moje oczekiwania. Testowany przeze mnie egzemplarz miał 28 cm średnicy i 6 cm wysokości. Bardzo wygodnie przygotowywałam w tej patelni duże porcje obiadowe dla całej rodziny. Mieszanie potraw także nie nastręczało żadnych kłopotów – miejsca jest w niej tak dużo, że swobodnie mogłam dokładnie połączyć produkty.



Patelnia szybko się nagrzewa. Ponieważ patelnie WOLL DIAMOND LITE produkuje się jak dzwony na zasadzie odlewu jednolitego, po nagrzaniu naczynie ma dokładnie taką samą temperaturę w każdym miejscu. Dzięki temu przygotowywane danie równomiernie się smaży lub gotuje zarówno z brzegów, jak i na środku.

Do powłoki patelni nic nie przywiera. Smażyłam na niej różne produkty: cebulkę, grzyby, porcje mięsa, placuszki, mięso faszerowane, jajka – za każdym razem efekt był znakomity. Nawet sos permezanowo – czosnkowy nie przywarł do powłoki. Przekładanie dania do innego naczynia jest bezproblemowe. Sos można po prostu przelać do sosjerki, a patelnia znów jest prawie czysta.






A czyszczenie? Nie ma nic łatwiejszego. Ciepła woda, odrobina płynu na gąbce, żadnego szorowania i żadnych trudności. Kilka delikatnych ruchów i patelnia lśni czystością. Po smażeniu beztłuszczowym wystarczy przetrzeć ją papierowym ręcznikiem, aby wyglądała jak nowa. Sądzę, że ten aspekt zadowoli nawet najbardziej wymagających. A co, jeśli nie znosimy mycia? Patelnię można po prostu włożyć do zmywarki.

W mojej kuchni często przygotowuję dania jednogarnkowe, które wymagają zarówno smażenia, jak i duszenia czy pieczenia. I pod tym kątem także przetestowałam patelnię WOLL DIAMOND LITE. Danie, które najpierw smażyłam, musiałam włożyć do piekarnika i przez 20 minut piec. W takich wypadkach najbardziej marwię się o rączkę. Jeśli jest wykonana z niewłaściwego tworzywa, pieczenie odpada. Okazało się, że w przypadku patelni WOLL DIAMOND LITE ten problem nie istnieje. Naczynie spokojnie możemy włożyć do piekarnika. Aż do 250 stopni C z rączką nic się nie będzie działo. Nagrzeje się, ale nie odkształci i nadal będzie spełniać swoją funkcję. Tylko… tak naprawdę nie musimy się tym przejmować, ponieważ patelnia WOLL DIAMOND LITE posiada system click-by-click. Działa on tak, że jednym kliknięciem odpinamy rączkę, a później, również jednym kliknięciem, przytwierdzamy rączkę do patelni. Uchwyt znów jest stabilny i mocny. Dla mnie to mistrzowskie rozwiązanie!







Ta funkcja jest też niezwykle wygodna podczas przechowywania patelni. Można dzięki niej zoszczędzić sporo miejca, co także ma znaczenie.
Miałam również obawy, jak zachowa się uchwyt pokrywy po wsadzeniu do piekarnika. Producent zapewnia, że pokrywa jest żaroodporna. I naprawdę jest. Uchwyt nagrzewa się, ale nic niepokojącego się z nim nie dzieje. Po zakończeniu pieczenia nadal wygląda i działa bez zmian.

Podsumowanie:

Patelnia WOLL DIAMOND LITE jest świetna. Jej największe atuty to:

• Powłoka - wysoce odporna na zarysowania z wbudowanym kryształami diamentu. Nie przywierają do niej żadne potrawy, dzięki czemu można ograniczyć ilość używanego tłuszczu lub z niego zrezygnować.
• Akutermiczność - Specjalny stop i technologia odlewu zapewniają idealną absorpcję ciepła. 10 milimetrowe dno gwarantuje optymalną dystrybucję ciepła oraz brak odkształceń nawet przy bardzo wysokich temperaturach.
• Oprawa uchwytu - Montowana w technologii zatopionego mosiądzu gwarantuje 100% bezpieczeństwa. Jest odpowiedzialna za gromadzenie ciepła i nie nagrzewanie się uchwytu.
• Lity uchwyt - Służy do bezpiecznego podnoszenia naczyń.
• Grube dno odporne na zarysowania i uszkodzenia.
• Odpinana rączka – ułatwia przechowywanie naczynia, pozwala oszczędzać miejsce, wpływa na wielofunkcyjność patelni, która jednym kliknięciem przemienia się w naczynie do zapiekania w piekarniku.
• Bezproblemowe czyszczenie I możliwość mycia w zmywarce.
• Żaroodporna pokrywa.

Dzięki tym zaletom marka WOLL Cookware to coroczny laureat na światowych targach w kategoriach design oraz odkrycie roku.


Bardzo się cieszę, że trafiłam na patelnię WOLL DIAMOND LITE. Dzięki niej znacznie zbliżyłam się do ideału. Z pełną odpowiedzialnością mogę Wam polecić ten produkt. Mam nadzieję, że równie doskonale będzie się sprawdzał także po wielu miesiącach użytkowania. Jeśli szukacie świetnej patelni, wybierzcie produkt WOLL DIAMOND LITE. Jest tego naprawdę warto.

Więcej szczegółowych informacji znajdziecie na STRONIE dystrybutora.

A od jutra zapraszam na nowe przepisy, które przygotowałam, wykorzystując patelnię WOLL DIAMOND LITE.

UWAGA!!! Dystrybutor przygotował kod rabatowy dla wszystkich czytelników bloga. Wystarczy wpisać przy zamówieniu ALEEX15 i cieszyć się 15% rabatem na cały koszyk.
Rabat obowiązuje od dziś do 20.12.2017 r. – warto pomyśleć o sprawieniu sobie lub bliskim wspaniałego prezentu na święta.

niedziela, 19 listopada 2017

Zupa dyniowa wg Aleex


Miniony tydzień był bardzo absorbujący. W szkole szykujemy się do święta patrona. To największa uroczystość w roku szkolnym, w której uczestniczy cała społeczność, emerytowani pracownicy i goście z zaprzyjaźnionych instytucji. Pracy jest bardzo dużo, często wychodzimy do domu późnym popołudniem. Jeszcze kilka dni przygotowań i będziemy świętować.
Moje obowiązki sprawiają, że tak bardzo doceniam chwile spędzane w zaciszu domowym. Uwielbiam ten czas, kiedy jesteśmy tylko we dwoje. Tak dobrze jest obejrzeć film, przeczytać dobrą książkę i wypić gorącą herbatę z ulubionego kubka. Cieszę się wówczas każdym momentem, ponieważ jest ich naprawdę niewiele.
Te wspólne chwile staram się okrasić dobrym jedzeniem. Ostatnio znów sięgnęłam po dynię i ugotowałam zupę. Tym razem zrobiłam ją po swojemu, według innego przepisu. Zupa okazała się znakomita. Inna niż za pierwszym razem, choć poprzednia również bardzo nam smakowała. Zupa dyniowa idealnie sprawdza się na jesienne, zimne popołudnia. Jest sycąca i cudownie rozgrzewa. Koniecznie spróbujcie jej w tej wersji.


Składniki:


• 1,5 kg świeżego miąższu dyni bez skóry
• włoszczyzna: 2 średnie marchewki, pietruszka, kawałek pora, cebula
• kawałek świeżego imbiru, ok. 3 cm,
• sól, pieprz, curry, ostra paprika,
• kwaśna śmietana 18%
• prażone pestki z dyni
• 1 duży ząbek czosnku
• 1 duża szalotka
• 1 łyżka oleju

Sposób przygotowania:


1. Z włoszczyzny ugotować bulion. Doprawić go solą i pieprzem. Z ugotowanych warzyw zostawić marchewkę, inne możemy wykorzystać inaczej. Teraz nie będą nam już potrzebne.


2. Miąższ dyni pokroić w kostkę.
3. Szalotkę pokroić w drobną kostkę.


4. Na patelni rozgrzać olej. Podsmażyć szalotkę i przeciśnięty przez praskę ząbek czosnku.


5. Dodać dynię. Podsmażyć aż zmięknie.



6. Imbir obrać i pokroić w kosteczkę.


7. Dynię przełożyć do garnka. Dodać ugotowane marchewki.



8. Doprawić imbirem, solą, pieprzem, ostrą papryką i curry.


9. Dolać część bulionu warzywnego. Powinno go być tyle, by sięgał do poziomu dyni.


10. Gotować zupę do miękkości dyni.


11. Odlać część wywaru z ugotowanej zupy do kubka.


12. Zupę zmiksować na krem. Jej gęstość regulować dolewając z kubka wywar. Ja nie dolewałam go wcale.


13. Zupę rozlać do talerzy. Każdą porcję ozdobić kleksem śmietany i pestkami z dyni.


14. Podawać gorącą.



Smacznego.